Dziś o godzinie 20:00 kolejne piłkarskie święto w wykonaniu Widzewa Łódź. Do miasta włókniarzy zawita obecny lider PKO Ekstraklasy – Wisła Płock. Niegdysiejszy zgodowicz w tym sezonie rozpoczął zmagania z wysokiego C, ale kibice łódzkiej drużyny liczą na to, że oponenci zgubią dziś punkty w Sercu Łodzi.
Nie ma się co czarować, w dzisiejszym spotkaniu nie jesteśmy faworytem do zwycięstwa. Płocczanie przyjeżdżają tu nabici solidną, pozytywną energią. Nie ma się co dziwić, bo obecnie po sześciu spotkaniach zgromadzili 16 punktów, co jest efektem pięciu zwycięstw oraz jednego remisu. Stosunek bramkowy też wygląda okazale (18 strzelonych bramek i 5 straconych). Sama gra drużyny z Mazowsza jest okazała dla oka, a przy tym niejednokrotnie skuteczna do bólu. Wystarczy wspomnieć 4:0 z Wartą Poznań, 3:1 z Lechem Poznań czy 4:1 z Miedzią Legnica. Na tym tle rezultaty Widzewa Łódź wyglądają średnio, ale warto wspomnieć, że mieliśmy przynajmniej w teorii, trudniejszych rywali do tej pory. Wielu trenerów i ekspertów określa Widzew jako najlepiej prezentujący się beniaminek, co można zauważyć w grze. Wyjątkiem jest ostatnie spotkanie z Wartą Poznań, ale to raczej bardziej element taktyczny niż brak umiejętności drużyny. Finalnie z tego spotkania to my wróciliśmy z tarczą i to się liczy.
Na chwilę zróbmy mały throwback. Jak wyglądały dotychczasowa rywalizacja pomiędzy obiema drużynami? Statystyki przemawiają za nami. W 20 oficjalnych spotkaniach (nie licząc pucharowych starć), aż połowa z nich padła łupem Widzewa, czterokrotnie drużyny podzieliły się punktami, a sześć razy trzeba było uznać wyższość przeciwników. Najciekawsze spotkanie pomiędzy obiema ekipami to sezon 1999/00, gdzie wówczas padło aż siedem bramek, a finalnie Widzew Łódź wygrał 4:3. Warto wspomnieć, że wtedy drużyna z Płocka występowała jeszcze jako Orlen Płock.
Nasuwa się więc pytanie, jaki dziś będzie wynik. Obiektywnie patrząc, jesteśmy skazani na porażkę. Każdy jednak wie, że Widzew potrafi być nieprzewidywalny, a w połączeniu to z widzewskim charakterem daje mieszankę, którą może się okazać, ciężko poskromić. Oby tak dziś było, oby po ostatnim gwizdku sędziego stadion eksplodował z radości po zdobyciu pierwszych trzech punktów u siebie w tym sezonie.